Uczę się decoupage'u, tym razem transfer wzięłam na tapetę. No w końcu mnie kobietki zmotywowały tym zadaniem, żeby zapoznanie z tematem zrobić.
Powstała szkatułka na moje skarby,
Z przodu transferowy eksperyment z wikolem, ale nie polecam, a nawet odradzam, bo zostaje warstwa kleju, z którą się mocno namęczyłam, żeby ją zakamuflować, jedyny plus to taki, że wychodzi wszystko wyraźnie. Bardziej nadaje się to na duże powierzchnie.
W środku zrobiłam też początkowo wikolem, ale zdarłam wszystko, bo paskudnie wyglądało, zrobiłam to Car Planem, czyli odkryciem z Deco-Szuflady polecam i zachęcam, świetna rzecz, ja kupiłam tu ,nie trzeba wcale włożyć wysiłku aby transfer powstał. I jak widać odbija się dokładnie, trzeba mieć jednak wyczucie ile preparatu użyć, żeby nie rozmyło się nic.
Tak wyszło moje pierwsze podejście, nawet bardzo dociskać nie trzeba łyżeczką czy temu podobnymi. Dociskając wacikiem z preparatem wychodził mi wyraźny wzór.
No i moje wcześniejsze eksperymenty z olejkiem lawendowym na tkaninę, też fajnie wychodzi, ale trzeba trochę wysiłku włożyć, Zrobiłam wiele prób, zanim wyszło idealnie. Olejek pierwszy lepszy, w aptece kupiłam, nieco ponad 5zł kosztował. Tylko pachnie się jak po nocy spędzonej w szafie pełnej kostek na mole :-D... choć ja bardzo lubię zapach lawendy ;-).
Przetestowałam trzy metody i wybieram Car Plan, zostaję przy nim. Jest genialny!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.