niedziela, 28 lutego 2016

Kolorowo i wiosennie

Witajcie
Ogromnie mi miło, że wciąż do mnie zaglądacie, dziękuję Wam serdecznie.
Dziś same uszytki, bo mam ich wcale nie mało do pokazania Wam.
Czyli dużo i kolorowo :-)


Są owieczki, które już nie raz u mnie widzieliście



kangurzyce tildy,

podobną do tej już u mnie widzieliście



niebieskie koniki





większy jest naprawdę sporych rozmiarów


Są też harcerze, mundurki szyłam na wzór otrzymanych zdjęć.






Buziaki i pozdrowienia dla Was :-)


środa, 24 lutego 2016

Niespodziewane całuski ;-)

Witajcie moi mili.
Dziś Dzień Niespodziewanego Całusa, przesyłam Wam więc mnóstwo buziaków ;-)


Jak wiecie jedną z moich pasji oprócz szycia jest bibułkarstwo.
Do różyczek z włoskiej krepiny przymierzałam się już jakiś czas. Nadarzyła się ku temu okazja i tak powstał całkiem spory bukiet.


Listki zrobione są ze zwykłej bibuły marszczonej.




 Mój bukiet krepinowych róż zgłaszam na bardzo romantyczne Wyzwanie Craft Style blog "MY LOVE" 



Serdecznie pozdrawiam:-)


poniedziałek, 22 lutego 2016

Każdy dzień jest specjalną okazją

Witajcie moi kochani. Może pogoda dziś nie najatrakcyjniejsza, ale ja obudziłam się z ogromnym, niczym nie wytłumaczonym entuzjazmem :-).
Blog troszkę opuściłam i wiem o tym, ale nie chcę go pisać na siłę, bo prac mam bardzo wiele których tu nie pokazałam, tylko brak mi w głowie tych kilku słów które chciałabym Wam przekazać.



Z początkiem miesiąca w Szufladzie ogłosiłyśmy wyzwanie "Jezioro Łabędzie". W inspiracjach nie mogło zabraknąć baletnicy. Ja takową uszyłam.
Tiulowa trzywarstwowa spódniczka, atłasowe ubranko,


a we włosach malutkie różyczki zrobione nad świeczką.




W naszej Szufladzie mamy zwyczaj robić sobie prezenty. Czasem robimy je sobie zupełnie spontanicznie, a raz w roku umawiamy się na wymiankę. Piękne rzeczy każda z nas dostała, wszystkie zrobione własnoręcznie i z serducha. Sami zobaczcie tutaj: (klik)Ja przygotowałam paczkę niespodziankę dla Diany. Kiedyś spotkałyśmy się osobiście, co było bardzo miłym doświadczeniem:-).

Wiedząc, że Diana lubi jasne kolory, pastele, ma różany ogród i ma małą córeczkę przygotowałam dla niej takie rzeczy:

-szkatułka

w środku podpisana inicjałami, aby nie było wątpliwości do kogo należy ;-)


-mała skarbonka dla małej damy, również podpisana, aby wiadomo było kto przechowuje tam swoje skarby.

cała w delikatnych spękaniach, a na górze motylek i transfer




-chustecznik, mój pierwszy jaki dotychczas zrobiłam ;-)



i jeszcze inne drobiazgi, zakładka i słodycze.

Ja natomiast otrzymałam piękne uszytki od Doroty. Wszystko niebieskie, takie idealnie dobrane do mojej kuchni :-) Ależ mi radość tym sprawiła.

W paczuszce były poszewki na jaśki, dekoracyjne "łapki", trochę przydasi, słodyczy i wisienka na torcie czyli fartuszek, ale nie taki sobie zwyczajny, tylko prawie jak suknia balowa królewny ;-), bo przecież ja jestem królową w mojej kuchni ;-). Wszystko takie piękne i jedyne w swoim rodzaju.
Właśnie ten fartuszek taką myśl mi podsunął na tytuł tego posta. Bo gdy wzięłam go w dłonie, pomyślałam, że taki piękny, że szkoda go teraz będzie pobrudzić, bo to tyle pracy pochłonęło.
Takie moje i pewnie wielu z Was myślenie, że szkoda zniszczyć, lepiej odłożyć na specjalną okazję. Ale przecież każdy dzień jest specjalną okazją i każdy powinniśmy celebrować jak prawdziwe święto. Nie trzeba najpiękniejszych rzeczy chować do szafy i wyciągać dwa razy w roku.Świąteczny, haftowany obrus może leżeć na stole nie tylko od święta, ale czasem miło jest go położyć i patrzeć na niego, cieszyć oczy i duszę. A w czerwonych, wysokich szpilkach zakładanych tylko na wielkie wyjścia można równie dobrze smażyć naleśniki w swoim małym królestwie...ja tak czasem robię i mam się wtedy świetnie ;-)

Pozdrawiam Was cieplutko w ten wietrzny dzień :-)