Róż i już, czyli flaming - broszka.
Zaczęłam ją szyć jeszcze w lipcu, ale w pierwszej wersji na tułowiu miało być użyte trzy duże montees w kształcie łezki/gruszki, no i właśnie przez to odłożyłam prace, bo coś mi nie grało. Zaczęłam więc wszystko od nowa.
Kryształki w oprawie czyli montees mają sporo większą grubość niż koraliki, a więc wszystko najpierw obszyłam koralik za koralikiem, na to naszyłam drugą warstwę różnych koralików toho
Na koniec odcięłam nadmiar filcu
Docięłam tekturkę i kolejną warstwę filcu, którą przyszyłam używając maleńkich toho 15.
Flaminga - broszkę posyłam do Wakacyjnej zabawy biżuteryjnej na blogu DIY - zrób to sam
Serdecznie pozdrawiam :-)
Ekstra broszka :) Radosna i oryginalna jak nic !!
OdpowiedzUsuńCUDEŃKO!!! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPiękny. Zrobiłaś, załóż i zachwycaj :)
OdpowiedzUsuńPo prostu suuuper! Świetny jest - bardzo ładnie dopracowany - podobają mi się koralikowe frędzelki - doskonale i oryginalnie. Dziękuję za kolejne śliczne zgłoszenie - powodzenia w wyzwaniu - ta praca skradła moje serce :-) Inka-art/ DT DIY
OdpowiedzUsuńflaming jest czadowy! myślę, że taka broszka świetnie paradoksalnie najlepiej pasowałaby do ciemnego, jesiennego szala:)
OdpowiedzUsuńśliczna broszka - praca bardzo dopracowana :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrześliczny flaming ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwow! ależ śliczny jest! jak nie przepadam za flamingami, tak ten super!
OdpowiedzUsuńWspaniała broszka;) Gratuluję wyróżnienia!;)
OdpowiedzUsuńJest cudowny! Szczególnie kolor przykuwa moją uwagę, bo ostatnio polubiłam się z różem. :)
OdpowiedzUsuńJaki słodziak z niego :)
OdpowiedzUsuń